poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Pachnie wiosną!

Ogromna to różnica kiedy na dworze powietrze płuc nie mrozi. Wręcz przeciwnie napełnia zapachem i radością. Zaraz się chce coś nowego zaczynać. I nawet problemy blakną troszeczkę, zawstydzone rozbudzonym na nowo życiem. 

Poszliśmy do Parku. Już za chwileczkę drzewa eksplodują zielenią. A potem zakwitną. Można już to posmakować. Prawie.
Pełno ludzi. Nagle się zaroiło. Dzieci. Młodzi. Starzy. W różnych kolorach i nacjach. 
Aż trudno sobie wyobrazić co będzie za miesiąc. 
Łobuzy zrzuciły wszystkie niepotrzebne warstwy i szykują się do krótkich spodenek. 
Gdzie je Mamo, schowałaś?....Eeee, w woorku? Może jeszcze poczekajcie?
Wczoraj była ta pierwsza niedziela. Wiosna. Tak nagle. Zaskakująco, choć tak bardzo wyczekana.
Mieliśmy też gości. Przyszli na obiad, który tu nazywamy lunchem. Z nimi chłopcy grali w parku w piłkę. Jasio zabrał swój zdalnie sterowany samochód. 

Czysta frajda.  My sobie mogliśmy posiedzieć na rozgrzanej ławeczce. Dać się nagrzać promieniom. Pogadać. W takich chwilach czas staje, a ja nabieram sił.
Wieczorem pojechaliśmy do Seminarium. Tu w B. mieści się ono w starej plebanii. 
W bardzo domowej scenerii. 

Zostaliśmy na śpiewane pięknie nieszpory . W Niedzielę Miłosierdzia - kiedy Bramy Nieba są otwarte. No to i powierzaliśmy wszystko przez te otwarte bramy... 
Potem zostaliśmy zaproszeni na kolację w tym "domowym" seminarium. Na pizzę. I owoce. Na pożegnanie dzieci dostały od rektora i jego zastępcy dwa ogromne, czekoladowe jaja. Bardzo słodkie zakończenie niedzieli, nieprawdaż?
I wokoło zabójczo ta wiosna pachniała, że aż się tak rozmarzyłam:)

3 komentarze:

  1. Ja uwielbiam ten zapach na początku, gdy przyroda rodzi się do życia, a my jesteśmy tak stęsknieni wiosny :)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:):)