czwartek, 7 maja 2015

Nie wierzyć planom...


Wybraliśmy się na ślub. Taki z weselem. Że je się i tańczy, i gada. I nawet Pan Młody półkrwi polski. Jego Rodzice pomagali nam w pierwszych latach, jeszcze tam na Dzikim Zachodzie, opiekując się Łobuzami, gdy wyjeżdżaliśmy. Pierwszą noc na obcej ziemi, zasłali nam łóżka i podali do stołu, w swoim zawsze pełnym ludzi domu. Dawno temu, czas płynie, sześć lat jak z bicza. A te Łobuzy to takie małe były, że trudno uwierzyć. 
Wracając do ślubu. Najstarszy z ich dziesięciorga dzieci wżenił się właśnie we Wschodnie Wybrzeże. I przenosi się do dużego miasta na B. , dołączyć do naszej misji:). Bo świat jest mały.
No, właśnie wybraliśmy się na ślub. Z weekendem w pakiecie. Taaa...
Miało być zwiedzanie Nowego Jorku. Koniecznie Empire State Building, Statua Wolności, WTC. I w ogóle. Mnóstwo atrakcji. Cuda niewidy. Pierwszego wieczoru nocne Polaków rozmowy. Jakżeby inaczej, gdy gościliśmy się u Polki i Jej Super gościnnego Męża Libańczyka. A że w podobnych kręgach się obracamy - zresztą tam się poznaliśmy - to było o czym gadać. I choć język nie tak giętki jakby się chciało, kiedy chce się wynurzać w obcym bądź co bądź nam języku, było nieźle. Bo syn ich po polsku całkiem biegle włada. Więc było się w razie czego czym wspomóc. Stare studenckie czasy nam się przypomniały. Do rana roztrząsane problemy tego łez padołu. Nieźle, mówię Wam.
A potem się plany posypały. W obliczu wirusa padły. I padały z chwili na chwilę.
Cóż. Vis major. Łobuzy, o dziwo, matczyną niemoc przyjęły spokojnie. Polka w dużym domu mieszka, a za domem trawa, drzewa, kwiaty, przestrzeń. Kilka patyków i Łobuzów nie było. A jeszcze Mąż Polki zabrał ich do parku na spacer z psem i węża widzieli, i nogi im same do wody powpadały. Bosko było.
Za to jak już zjechaliśmy bladym świtem do domu okazało się, że wirus górą a część z nas zapadła na dwa dni w czeluście materacy, które w Krainie póki co za łóżka robią.
Powróciliśmy już. 

Na tarasie ponad dachami najlepsza zabawa. Mama siedzi i dodaje koloru swoim stopom. Przy okazji biznes prowadzi. 

-Po ile, proszę pani, takie waffles (gofry) jak były u Cioci na śniadanie?
-13 gr. 
-To poproszę. I jeszcze pancakes z czekoladą. To ile razem?
-25 gr.
-Proszę .
-Dziękuję.
-A oto Państwa śniadanie...

Setki porcji. Kawek, herbatek, kakałka. Ile mogą zjeść????


 

Chodź pomaluj mi świat. I słoneczko tutaj. A tam może samochód. Dzieci. Dzieeeci w środku. O , to ja! I Jaś. Machamy ...

Kiedy świat trochę szary zawsze mamy plakatówki, nie?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Twój komentarz:):)