środa, 31 października 2012

Gra Jasiowa, liście i przemyślenia...

Wokoło doroczne halloweenowe szaleństwo. Od miesiąca prawie dzieci w szkole liczą duchy, rysują wydrążone dynie, czytają o strasznych domach i potworach. Okropieństwo. Poza tym, że nie obchodzimy tego święta przeciwni pogańskiej i demonicznej ideologii leżącej u jego podstaw, zadziwia mnie zamiłowanie ludzi wokoło do przebierania się za wilkołaki, zombi, krwawe wiedźmy, kościotrupy itd. Kiedy widzę 6,7,8 latka w takim kostiumie aż mnie ciarki przechodzą...brrrr...
W związku z tym Jasio spędził ostatnio wiele dni w domu, z Maryńką i ze mną. Czytaliśmy, liczyliśmy, zrobiłam Mu logopedyczną prezentację sylabkową do czytania (wykorzystuję na całego pomysł z Urwiskowa, dziękuję), bawiliśmy się liśćmi, i Jasio zrobił sobie "domową grę planszową". Dzisiaj w domu był też Antoś i mieliśmy robić zajęcia do wiersza "Kłótnia rzek" Brzechwy ale całkowicie wsiąkliśmy w KULĘ stronę MKIDZN. Rewelacyjna jest, tyle nowych rzeczy, dawno tam nie byliśmy.
 Gra Jasiowi zajęła dwa dni. Z braku dużej kartki skleiliśmy dwie małe. J. narysował trasę a potem pieczołowicie kolorował "kwadraciki" i w ogóle planszę, której połowa pokryta jest płatkami śniegu a połowa trawą. Stworzył też ludziki i produkuje karty do tej gry. Na końcu chyba przyjdą zasady choć spodziewam się różnych wersji :) :)


Nakleiłam liść na kartkę (trochę go umacniając modge-podge) a J. dorysował stworka. Uroczy, czyż nie?

Ten pomysł ściągnęłam z Art Projects for Kids. Bardzo nam się spodobało. Niektóre liście obrysowaliśmy bezpośrednio, innych kształty "na oko" narysowaliśmy czarnym flamastrem, na akwarelowym papierze. A potem akwarelkowe szaleństwo!

czwartek, 25 października 2012

Miękka książeczka z samogłoskami...

Wycięłam filcowe literki - polskie samogłoski. Poleżały na komodzie ze dwa tygodnie, dojrzały, przeżyły weekend kiedy Rodziców w domu nie było (Łobuzy z wujkiem zostały a my na konwiwencję pojechaliśmy), przeczekały pobyt Krysi (absolutnie cudowny:) i w końcu doczekały się użycia :)
 W Walmarcie nabyłam dwa kawałki materiału w grochy, z tych resztkowych. przycięłam odpowiednio , pozszywałam, ponaszywałam, zszyłam razem i jest. Jaś czyta Marysi a ona przeżuwa:). A ja zrobiłam te beznadziejne zdjęcia, ale cóż nie mam na razie czym poprawić... Może innym razem :)


sobota, 20 października 2012

Jesienne liście...


 Te liściowe zabawy ciągnęły się od września. Chodziliśmy na spacery, zbieraliśmy liście, oglądaliśmy drzewa, suszyliśmy liście. Spieszyliśmy się i mieliśmy rację, bo w tym roku pierwszy śnieg nawiedził nas 6 października :). I natychmiast znikły piękne kolory liści :(
 Gdy liście wysuszyły się już pięknie.... część zalaminowałam. Nie byłam pewna efektu:) A jest super. Nakleiliśmy je na szybie w pokoju dziennym i znowu piękną jesień mamy :)
 Naszą dekorację uzupełnia Wielki Liść namalowany i wycięty przez J. na plastyce:)
 

wtorek, 2 października 2012

Buteleczki-zabaweczki..

Księżniczce rosną zęby. Żeby Jej to trochę osłodzić przygotowaliśmy z J. dla Niej Buteleczki-Zabaweczki. No, bo przecież wiadomo, najlepsze zabawki są z niczego - czyli z tego co dorośli używają... Niestety, nie mamy w domu pustych plastikowych butelek niedużych, bo woda w kranie zdatna do picia, a przefiltrowana dodatkowo przez lodówkę, wyśmienita...Znaleźliśmy cztery plastikowe pojemniczko-buteleczki w naszej skrzyni skarbów w warsztacie. Do jednej włożyłam kawałeczki folii aluminiowej, błyszczy się i delikatny dźwięk wydaje przy potrząsaniu. Do kolorowej butelki oklejonej przez M3 wsypałam trochę fasoli i naszych przesypywanek. Do pojemnika po żelkach witaminowych, koraliki od zabawy w nawlekanie. A do ostatniej buteleczki bibułowe zwitki od "nakręcanki kolorowej".... I już. Marynia zachwycona.