Wyjątkowo w tym roku, zupełnie mi się nie chce rozpoczynać nowego roku szkolnego... Rozleniwiłam się kompletnie:) Wizja rannego wstawania, zawożenia, przywożenia, lekcji, mojego uczenia religii przeraża mnie :) Ale czasu nie da się zatrzymać. Jutro M1 pierwszy dzień w Junior High (gimnazjum) J. idzie do "preschool", na razie na pół dnia, reszta do ulubionej szkoły (J. w tej samej) i jakoś to trzeba będzie ogarnąć... Tęskno mi też do polskiego początku roku, białych koszul i uroczystych akademii.... Tutaj niczego takiego nie ma, jutro zanosi się szkolne przybory na cały rok, kilkadziesiąt ołówków, tony papieru, kredek, flamastrów, nożyczki, ręczniki papierowe, snacki i inne potrzebne rzeczy np. A. na liście miał "starą skarpetkę" do jakiś artystycznych prac:). Zapoznanie się z nauczycielem, czasem coś krótkiego razem do zrobienia i do domu. A od środy regularne szkolne dni.... I co ja z Marynią będę robić? Tysiące mam pomysłów, oczywiście:)
A na dworze pięknie. Cieplutko. Wczoraj zrobiliśmy sobie obiad na dworze na pożegnanie lata, było pysznie. Potem chłopcy grali w nogę z Tatą, dobrze mieć tylu braci. Tuż przed zmierzchem z M2,M3 i A przejechaliśmy się rowerami po okolicy - mają chłopaki kondycję, czego o mnie nie można powiedzieć:)
Ciągle nie mam czasu zdjęć przygotować i powrzucać tutaj trochę letniego Wyoming. Dziś poprzestanę na kontynuacji nowego hobby. Odkryłam, że na szydełku można śliczne czapeczki robić i robię. Oczywiście najpierw Maryńce. Różową bardzo. Wyszłą jeszcze za duża, to szybciutko machnęłam białą. Nieskromnie powiem, że podoba mi się :) Bardzo prosta. Ale na biała jeszcze za ciepło, więc z cienkiego kordonka jasnoróżówą zrobiłam - ta zajęła mi kilka dni.... A w międzyczasie i dla mnie jedną "usupłałam". Miłe uczucie. J. mówi: Maryni to czapek nie możecie kupować - Mamo, Ty zrób :). Zresztą Jasiowi też już zrobiłam czapeczkę - misia, ale ją pokaże w innym poście...
A tu mała modelka. Robiła tak śmieszne miny, jak próbowałam Ją fotografować, że pękaliśmy ze śmiechu. Naprawdę mnośtwo radości do naszego wesołego domu przyniosła ta dziewczynka!
W zeszłym roku przy okazji odwiedzin w Polsce opiekowałam się jej Dzieciakami. Te całe rozjazdy na tysiące zajęć były okropne!!!
OdpowiedzUsuńTeraz pomyślałam sobie że Ty ze swoją wesołą gromadką masz dużo wiecej biegania! Jak dajesz sobie radę?
Czapeczki są cudne chociaż nie tak bardzo jak mała Modelka :-))
Pozdrawiam i powodzenia w nowym roku szkolnym :-)
Jazz, raz daje a raz nie daję rady :) ale przynajmniej czuję, że żyję :))))
UsuńMarysia jest PIĘKNA! - już się nie mogę doczekać Twoich postów na temat Waszych wspólnych zabaw:)
OdpowiedzUsuńa! czapeczki, no tak - fajne, ale trudno się na nich skupiać, kiedy Marysia czaruje ze zdjęcia;)
Ależ Twoja Królewna urosła! Cudna. Czapeczki również;)
OdpowiedzUsuńJak ja zazdroszczę tej Małej Dziewczynce! Toż to prawdziwa księżniczka! Zawsze marzyłam o starszym bracie, a Marysia ma ich tylu!!! A czapeczki fantastyczne Zdolna Mamo!!!
OdpowiedzUsuńAsia! ja też Jej zazdroszczę, miałam to samo marzenie co Ty...:))
UsuńWłaśnie się zastanawiam, jak Szanowna Autorka tego bloga znajduje czas, żeby dziergać takie cudeńka podczas, gdy ja, mama zaledwie dwójki, ciągle jak ten Syzyf sprzątam, piorę, gotuję i na pewno nie miałabym czasu na takie dzierganie. Pocieszam się tylko, że jak Jurek podrośnie to będzie sprzątał po sobie co najmniej tak, jak starsza Hania (tzn. pod przymusem, ale jednak)
OdpowiedzUsuńDzieci więcej, część już starszych, Dobry, pomagający mąż i pęd do robienia "czegoś" :) Wykorzystuję okazje :) A swoją drogą najtrudniej mi było organizować się jak miałam dwoje małych :)pozdrawiam Was serdecznie!
Usuń