Chorujemy wciąż. Ale zabłysło już światełko w tunelu. Dzisiaj J. tryskał energią a M2 nawet śniadanie ( pół sandwicza) i obiad zjadł. No, rewelacyjnie po prostu. Ale Najstarszego (Nie mylić z Dużym M. :) musiałam odebrać ze szkoły wcześniej, bo jak powiedziała jego Pani: nagle zrobił się czerwony, gorący a potem zbladł strasznie i rozbolała Go głowa... Kameleon jeden. Gorączki nie ma, może wyjdzie z tego cało ;)
Trochę z libratusem popracowaliśmy. A J. szalał. Ha. Więc wymyśliłam mu zabawę w przesypywanie. Zostało nam fasoli i ryżu po robieniu przeszkadzajek. Pół pudełka po pizzy, pudełeczka, miarki do ciasta i zabawa na godzinę :)
A kiedy Jasio przesypywał, M2 zmęczony testem z matmy, zapytał... "Mamo, może coś plastycznie bym zrobił.. ?" No, mamie nie trzeba tego 2 razy powtarzać. Sztywna kartka, klej (także pistolet na gorąco - bo to fajnie), no i ziarenka. Zadanie: Zrób siedem drzew w Sadzie. Jak 7 Łobuzów :)
Przyleciał też do nas dzisiaj Ptak-Dziwak, zrobiony z szablonu z książki Wesoła Szkoła klasa 3-cia.
I tak dynda sobie pod lampą i dziwi się, "gdzie ja trafiłem? -łem, -em, -mmmmm.....?"
A na koniec poigraliśmy ze Smokiem Szczepanem, ćwicząc języki, wargi - mówienie!
bardzo mi się podoba ten sad, zgłodnieć można, szczególnie patrząc na słoneczko :)
OdpowiedzUsuńdziękujemy! Autor zadowolony z pochwały!
OdpowiedzUsuń