piątek, 28 stycznia 2011

Łódeczkowe próby....

Dzisiaj tylko wspomnienia :) bo wyjeżdżamy na weekend i tornado pakujące przechodzi przez dom :)
We wtorek, kiedy Tata Łobuzów pojechał do Denver i nie było Go jak kładłam ich spać, obiecałam im łódki do kąpieli. Spróbowaliśmy puszczać nasze nakrętki od butelek, przyklejać zapałkowe maszty, i puszczać pudełko plastikowe (jak po margarynie), ale jakoś nie szło... 
 
Pamiętałam, że Jo w A tak się bawimy robiła dzieciom jakieś łódki.... I porobiłam potem chłopakom, jak poszli spać... Dopóki sama je puszczałam pływały świetnie :) ale z Łobuzami w wannie tonęły... Na szczęście im to nie przeszkadza, bo piraci i tak mogą toczyć walki :) Tylko łódka z pudełka dzielnie się trzyma. Może jeszcze popracujemy nad jakimiś innymi - to wdzięczny temat..... A póki co mamy te i trzy wieloryby:)

Za to w środę Dziewczynka vel Pipi vel Zosia dorobiła się rodziców,  w towarzystwie Jezusa, nie są przepiękni ale ról im nie brakuje, rozrywani przez reżyserów....
I jeszcze jedno. Co zrobił Antoni jak tylko wrócił ze szkoły? Mimo szalejącego wokół tornada pakującego?  Powiedział: Mamo, no to gramy w nasze liczby! I rozłożył się koło mnie segregującej ubrania wg. wielkości, rozpoczynając swoje segregowanie :) i układanie w kolejności.... Fajnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Twój komentarz:):)