wtorek, 18 stycznia 2011

Krótka historia kartonowego pudełka...

Mieliśmy dzień wolny (amerykańskie święto). Trochę leniwy po wczorajszej "imprezie urodzinowo-balonowej". 
Balony trzeba było "popękać"... 
Miasto piankowe dla ludzików lego zbudować... 
Pospać dłużej... 
Pograć w ulubioną grę strategiczną, w końcu dzień wolny to Tata pozwala:)
Ale... przyszła do nas paczka. "Coś" zapakowane w kartonowe pudełko. Można nawet rzec pudło! Trzeba przyznać, że tutaj nie oszczędzają na wielkości opakowań...
Wyglądało "toto" tak:

O, a kto wszedł do pudełka? Pilot Jaś? Czy to Pana samolot? A może zrobimy mu skrzydła?
I tak od skrzydeł do śmigła, od śmigła do steru samolot się wyłaniał...

Zabawa zrobiła się przednia. Pilot startuje! Ale... jeszcze czegoś nam brakuje... A może by tak go pomalować? No to do dzieła!
Mamy trzy podstawowe kolory akrylu. Możemy zrobić wszystkie inne. Można na własne oczy oczy było zobaczyć jak robiłam zielony z żółtego i niebieskiego, czy pomarańczowy z czerwonego i żółtego, nawet brązowy miejscami wyszedł :)
Pilot Jaś podszedł do tego zadania bardzo poważnie. Z wielkim skupieniem, przebrany w starą koszulkę "czyjąś" malował i malował, i malował. Pierwszy oficer Antoś też mu trochę pomagał. No i mechanik Mama :). W rezultacie wszyscy chcieliby latać. Może przyjdzie jeszcze jedna większa paczka? To pilot Mateusz lub nawigator Maciek się zmieszczą? Któż to wie...


 Chyba jutro znowu polatamy! A może rakietą kosmiczną? Ha! Bo my budujemy rakietę. Kosmonauta Antoni znalazł.... Ale o tym innym razem! Dobranoc....

2 komentarze:

  1. Bardzo udany i wspaniale pomalowany, pilot jaki szczęśliwy!

    OdpowiedzUsuń
  2. hej! Kapitanie jesteś wreszcie, witamy!!!

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:):)