poniedziałek, 17 czerwca 2013

Jak to jest czternaście lat mieć i nowy zestaw szydełkowy:)

M1 jutro osiągnie sędziwy wiek lat czternastu. Z tej okazji odbyliśmy aż dwie imprezy. Tańczone i z tortem:). Świętowanie rozpoczęliśmy wcześnie bo aż 6 dni przed rocznicą. We wtorek przyjechał W. i zaczęło się:). Bo W. w piątek skończył był lat 33. Piękny wiek. Jeszcze pamiętam:). Zrobiłam tort - biszkopt z galaretką, D.M bigos od tygodnia gotował, dom prawie wysprzątany był (tak a'propos przeprowadzki z góry do dołu). Mania jak zwykle na przyjazd W. zachorzała lekko. Ale to nic. Upał był. I świętowaliśmy, świeczki obaj Jubilaci szanowni zdmuchnęli. A potem było dance party. Turniej taneczny z Everybody Dance. Taka gra na PS, które chłopcy dostali od znajomego księdza na poWielkanoc (24 maja:)). Bardzo śmiesznie było. M2 wygrał choć M1 tuż za nim. Tańczyliśmy do upadłego. Tzn. młodsi posnęli:) 
A w sobotę już drugi raz byliśmy na amerykańskim ślubie i weselu. 
Udało mi się wyprodukować dla Panny Młodej prezent nawet. W Jej ulubionych kolorach. A co.

Ślub piękny, a wesele cóż, normalka, ceratowe obrusy, papierowe talerze i kubki, plastikowe sztućce i kolejka do cateringu. :) Inne tradycje:) Ale pyszne mięso było. Briskiety wołowe, wyomińska specjalność. Mniam, mniam. A dzięki ciepłej relacji z rodzicami młodej, dzisiaj też jedliśmy je na obiad razem z kolejnymi gośćmi M1. Ze wspólnoty. I też tańczyliśmy. I tort był z galaretką, tyle, że próba sernika na zimno. Trochę słony wyszedł :):) za sprawą testowanego serka.... ale co tam:). A w parafii był dzisiaj o. Franciszkanin z Nevady i opowiadał historię franciszkańskiej misji w Wietnamie. A potem zagadał do Łobuzów po polsku! Okazało się, że był w Polsce uczyć angielskiego innych franciszkanów. No i tak od słowa do słowa wpadł do nas na tort Misiowy wieczorem. Fajny, taki otwarty, uśmiechnięty, pytał skąd my tu i dlaczego i pogadaliśmy trochę. I tabunów dzieci wcale się nie przestraszył/ A było ich razem 11ścioro. i tylko 2 pary rodziców....
Ach, miało być przecież o tym jak to jest 14ście lat mieć. No fakt. Więc czternaście lat mieć to można czasem wieczorem z rodzicami jakiś film obejrzeć, colę można pić bez pytania ale za to jak impreza urodzinowa przychodzi to mama ciasta robi a reszta należī do Jubilata. Jak to miło było. Odpoczywałam sobie a M1. wszystko przy pomocy Brata przygotował. Pięknie.
A Łobuzy ciągle coś śmiesznego mówią, a ja nieustannie żałuję, że nie nagrywam, nie zapisuję, nie pamiętam potem...
Od jutra bardziej prawdziwe wakacje, bo "przeprowadzka" zakończona jest. Cudnie. Tyle śmieci poszło... i posprzątane "jak na Wielkanoc" może parę dni wytrzyma... bo tu "tornado" w końcu co dzień przelatuje... a może i samo posprząta?
I tym optymistycznym akcentem kończę i udaję się w kierunku łóżka. W kierunku. Może trafię w końcu:). Dobranoc.

7 komentarzy:

  1. Smakowicie u Was :)
    Śmieszne takie papierowo-kolejkowe wesele ;)
    Prezent przygotowałaś cudowny.

    OdpowiedzUsuń
  2. szukam blogujących mam do testów kreatywnych książeczek dla chłopców, gdybyś była zainteresowana zapraszam tutaj: http://filcowewybryki.blogspot.com/2013/06/blogujace-mamy-chopcow-poszukiwane.html

    OdpowiedzUsuń
  3. zaciekawiłaś mnie z tym "jak to jest mieć czternaście lat..."macie więcej takich progowych rzeczy, które można już robić jak się ma x..lat? szukam inspiracji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W pierwszej chwili pomyslalam sobie, ze M1 ma nowy zestaw szydelkowy, a nie znalam tego jego hobby... ale po chwili dotarlo do mnie, ze nasz Syn skonczyl 14 lat, a mnie to umknelo! Ucaluj go ode mnie goraco. Reszte brygady tez caluje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem jak tu trafiłam, tak zupełnie czegoś innego szukając, ale to chyba Wojtek nad tym tortem zaciesza??? Blog super, pokrzepiająco - inspirujący nieudolną rodzicielkę:) Podglądać będę:)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:):)