Poprzednia niedziela była niedzielą Dobrego Pasterza. Dlatego w poniedziałek właśnie o Pasterzu mieliśmy lekcje w szkole. Filmik animowany minut 5, piosenka śpiewana w kanonie, rozmowa oczywiście - lubię z nimi rozmawiać,oj lubię! no i oczywiście jakieś "crafts":). Znalazłam "tu" fajne owieczki do zrobienia. I zrobiliśmy je sobie, beee beee:) Spodobały się dzieciom i nie tylko. I potem w szkole słychać było co rusz beczenie, beee beee a właściwie po angielsku "baaa, baaa" (choć odsłuchowo brzmi tak samo).
Z tymi owieczkami wiążę się śmieszna moja wpadka językowa. Potrzebowałam do tych zajęć spinacze do bielizny (clothes pins) jak widać na obrazku. Więc poprosiłam nauczycielkę klasy drugiej, która mi często udostępnia bogate zasoby swojej klasy do zajęć sms-em o pomoc. Napisałam jej : czy masz może 30 OBRUSÓW (tableclothes) dla mnie na zajęcia z moją klasą? Ta dobra kobieta odpisała mi: Mam kilka z ostatniej celebracji pokutnej.... Biedaczka musiała się przerazić... Jadąc do szkoły uświadomiłam sobie swoją pomyłkę... Przeprosiłam J. Uśmiała się razem ze mną. No i spinacze oczywiście dostałam. W końcu co za różnica : table clothes czy clothes pins....no, nie?
A w L. wiosna. Korzystamy i wychodzimy na dwór. Mania zachwycona, to Jej pierwsza wiosna kiedy sama może dotykać, oglądać, przewracać się i próbować :) Za parę dni pewnie zrobi się zielono. Nie mogę się doczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czekam na Twój komentarz:):)