Noszę się z zamiarem uszycia książeczki dla Mary. Książeczki z samogłoskami. Do wspólnej zabawy z J. Zwyczajowa prośba Jasia: Mamoooo, zróbmy coś.... tym razem zaoowocowała kolorowaniem samogłosek. Rysowałam sobie kształty ewentualne do książeczki. A potem kolorowaliśmy. Wymyślaliśmy słowa zaczynające się od... Laminowaliśmy. Czytaliśmy Księżniczce.
Amerykanom trudno zrozumieć, że nasze polskie imiona można zdrabniać na wiele sposobów i nadal jest to to samo imię. Dlatego oglądaliśmy sobie imiona i zmiany jakie w nich zachodzą. Najzabawniejsze jest to, że imię J. dzieli się w jednej z odmian na dwa słowa:) Śmieszne zestawienie:)
A J. tak się ta prosta zabawa spodobała, że cały alfabet chce wyprodukować :)
Chyba będę od Ciebie ściągać... Takie fajne pomysły masz na naukę alfabetu :-) A nas czeka nauka dwóch rożnych, nawet wyglądowo :-/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciekawa jestem swoją drogą, co jest łatwiejsze uczyć się dwóch całkowicie różnych wyglądowo alfabetów, czy dwóch o prawie takich samych literach, które różnie się czyta.... Łobuzy Młodsze mieszają je.:)
UsuńU nas też powstała książka z nauki samogłosek :)
OdpowiedzUsuń