Dzisiaj J. ze szkoły (przedszkola) przyniósł KAMYK. Ładny, gładki nie za duży, nie za mały. W sam raz do malowania :) I tak się zaczęło. Mimo, że czekało nas jeszcze zebranie w Junior High i obiad musiał być wcześniej, pobawiliśmy się trochę kolorowo. J. i mama. A. troszkę i M3 z radością po odrobieniu lekcji. Pomalowaliśmy kamyki. Dodaliśmy im trochę radości... ;)
Całą kolekcję Jaś zapakował do pudełka po bitej śmietanie i grzechocze. Będzie do moich piosenek, Tato! - powiedział :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czekam na Twój komentarz:):)