piątek, 18 lutego 2011

Spacerowo...

W piątek korzystając z pięknej pogody i braku choroby ;) wybraliśmy się na dłuuugi spacer. J. i ja. Zabraliśmy też aparat ze sobą więc możemy się pochwalić troszkę co widzieliśmy i co robiliśmy :) Bo w końcu świat dookoła jest fascynujący!
Najpierw badaliśmy śnieg i lód, rzucając zgniatając, kopiąc, naciskając (wtedy spod lodu wypływa woda, naciskasz tu a rusza się tam) ważąc w dłoni co cięższe itd.
Parę kroków dalej jest nasze literkowe miejsce. "Chodziliśmy" trzy literki Di :) A oraz O:
 Potem czytaliśmy napis na znaku STOP, rozmawialiśmy o tym co musi zrobić kierowca jak widzi ten znak i szukaliśmy kolejnych takich samych (jest tu pełno :), spotkaliśmy gołębia (chyba), hydrant dla Straży Pożarnej - baardzo ciekawe! i skrzynki pocztowe - 4 identyczne. I jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy.

 Dwie ulice dalej odkryliśmy coś niesamowitego! Zlodowacinę! Liść zamarznięty, ukryty na zimę, aktualnie rozmarzający. Studiowanie tego znaleziska zajęło nam duużo czasu. Na koniec Jaś rozbił lód o ziemię i uwolnił liść! Zanieśliśmy go do domu :)


 A potem było jeszcze wiele zabaw. Np. rzucaliśmy kamień w górkę śniegową a on znikał... a J. kładł śnieg na górze i nie było śladu...
A w pewnym momencie moje dziecko, do którego mówimy przecież po polsku... Zawołało: "Mamo, o, dwa blue brrumy!"... No i na koniec znaleźliśmy zamarznięte ślady - nie pasowały do naszych butów ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Twój komentarz:):)