Wakacje skończone, już trzy dni chłopcy w szkole... A Mama, Jaś i Ktoś w domku... I pytam J.: Lubisz coś robić z Mamą?... A mój synek z błyskiem w oku odpowiada : TAaak! No to cóż mi pozostało. "Coś" zrobiliśmy sobie sami... Poćwiczyliśmy kolory. Cztery stertki ścinków kolorowych kartek, cztery flamastry, nożyczki, duża kartka, klej. Na kartce rysowałam kolorowe koła, potem trójkąty, potem kwadraty a J. miał za zadanie wyciąć "coś" ze skrawka papieru tego samego koloru i przykleić obok. Każdy kolor nazywaliśmy wiele razy. (Czerwony, zielony, niebieski, żółty).
W czasie gdy J. ze skupieniem wykonywał swoją pracę ja przygotowywałam spinaczową dopasowywankę kolorów, której pomysł już dawno miałam w głowie i do której inspirację widziałam wiele razy w sieci na różnych blogach, nie pamiętam gdzie...
Pomalowałam część każdego spinacza innym kolorem, podpisałam. Do tego zestaw patyczków w ten sam sposób przygotowanych. A potem różne zabawy. Kolorowe krokodyle połykały liście w tym samym kolorze. Układaliśmy patyczki jak tęczę. Następnie przygotowałam talerz papierowy z tymi samymi kolorami i mówiłam Jasiu przypnij granatowego krokodyla w jego domku... itd. Na koniec zrobiliśmy tęczowy pociąg ze spinaczy.
Fantastyczne ćwiczenie kolorów!My też bawiliśmy się kolorowymi klamerkami, o tu: http://grazkawatazka.blogspot.com/2011/07/kolorowo-guzikowo.html
OdpowiedzUsuńwitajcie znów! Fajnie, że wróciliście!!
OdpowiedzUsuńI my musimy koniecznie zrobić sobie takie krokodyle - u nas pewnie będą zwane pociągami:)
PS. a kiedy szósty! (-a) łobuz (-ica) będzie na świecie?