W kuchni w Krainie mamy stołeczek barowy. Stoi i trochę zagraca, młodsze Łobuzy lubią siedzieć na nim i zaglądać Mamie w garnki gdy w nich miesza:). Stary taki, zużyty z popękaną powierzchnią. Coś z nim trzeba było zrobić. Przy serialu, który oglądamy z M. - żeby angielski ćwiczyć, oczywiście - machałam szydełkiem w lewo i w prawo, kombinując z różnych resztek, oj, bardzo, bardzo. I jest. Berecik na stołeczek. Taki rasta trochę jak M. mówi. Pasuje do doniczki na stole:)
I tak weselej się zrobiło. A zima idzie, idzie... już za rogiem, trzeba się szykować:)
Miałam kiedyś podobną narzutę na kanapę, ale we fiolecie. Piękna była! Muszę odkopać...
OdpowiedzUsuńŚliczny.
OdpowiedzUsuńNawet bardzo rasta! :)
OdpowiedzUsuńMoja babcia takie kiedyś robiła, tyle że na płasko. Miło zobaczyć coś podobnego. Berecik fajny, bo nie spada.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Berecik fajny bo nie spada i nie TONIE:):)
OdpowiedzUsuństołeczek w czapeczce :)
OdpowiedzUsuń