Udało się. Bo musiało. Odwiedziliśmy Nowy Jork. Trzeba było naszą Amerykankę zaopatrzyć w papiery Polki. A taka operacja wymagała udania się do miasta Wielkiego Jabłka. Bez odwołania.
Przygód było bez liku. Mańka rozkosznie nam się w samochodzie pochorowała. Pierwszy raz w życiu. A nawet dwa razy. I zaanektowała tymże czas przeznaczony na szukanie parkingu na Manhattanie. W rezultacie placówkę polonijną zamknięto z Matką w środku, zdenerwowaną, czekającą na resztę ekipy, gorączkowo wypatrującą kawałka ziemi na postawienie pożyczonego samochodu. Ale. Udało się. Ojciec z brygadą poinstruowany przez miłego Pana z placówki znalazł horrendalnie drogi parking i przybiegł dopełnić formalności. Wygląda na to, że dokument Mania dostanie. Uff.
Potem nieśpiesznie smakowaliśmy czy pasuje nam czy nie. I tym razem miasto nas urzekło. Kolorowy tłum, setki języków, w narzeczu nadwiślańskim coś można było złapać. Gwarno, pełno turystów, biedni i bogaci wymieszani w jednym kotle.
W środku miasta park. Zielono, woda. Tyle thrillerów tu się działo, a tak tu pięknie. Wokoło wieżowce drapią chmury a panowie w liberiach otwierają gościom drzwi. A tam "Mamo, patrz! Ten hotel z filmu Eloise, wow!" "I Kevin to chyba w nim był, nie?"
Rockefeller Center zaskakująco małe. Przytłoczone, zatłoczone i bez choinki, nie wiedzieć czemu.
Najciekawszy sklep w NY. Właściwie jedyny ciekawy zważywszy na płeć i wiek większości Łobuzów. Oh, zapomniałam jest jeszcze jeden, ten z nadgryzionym jabłkiem w godle. Też wzbudza zainteresowanie. I nie całkiem platoniczne, bo można tam zawsze sobie pograć i popróbować.
Zauroczeni. Od samego patrzenia w głowie się kręci.
I centrum "zgniłego kapitalizmu". Mała, szara uliczka.
Niby Piąta Aleja. Ale na głowy poskąpili. I straszą dzieci w biały dzień. Ha ha.
Jest, jest, jest! Statua Wolności! Plan wykonany. Zobaczyliśmy Empire State Building, WTC, Central Park i ten kościół ze Skarbu Narodów. I Plaza Hotel i Yellow Cabs, no i Times Square!!
Nowy Jork jaki jest każdy wie. Na pewno nie jest nudny. My zwiedzaliśmy tylko Manhattan. Przez inne dzielnice przejeżdżamy. Czasem. Najczęściej nocą:).
Nie jestem bardzo zapaloną podrózniczką ale Nowy Jork bardzo bym chciała zobaczyć. Kręci się w głowie od samych zdjęć :0
OdpowiedzUsuńJest mniejszy. Ale urokliwy. Jaarecko Droga nigdy nie wiadomo kiedy tu zawitasz. Mi by to 10 lat temu do głowy nie przyszło:)
OdpowiedzUsuńBez choinki w maju?! Szok po prostu :).
OdpowiedzUsuńPrawda? Nas też zamurowało;) i lodowiska ani widu ani słychu. Tylko tłumy i tłumy
OdpowiedzUsuńWow ale super :D Nie chciałabym tam mieszkać, ale chętnie bym pozwiedzała ;)
OdpowiedzUsuńja najbardziej zawsze chciałam zobaczyć park, może kiedys sie uda ;))
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie wiadomo ;)