(....)
Talerz. Pac. Łyżka. Pac. Mata. Szur.
Śpieew...
"Antoni is awesome! is awesooooome!".
Talerz. Pac.
"On oszukuuje! He is cheating"....
Łyżka. Plask. Widelec. Buch.
"Is awesome today! Is awesome tommorow! "
Poprawić obrus. Wsunąć krzesło. Taniec estradowy.
"Nieprawda! Nieprawdaaaa!"
"Is awesome forever! Lalalala!"
Talerz.
Łyżka.
Serwetka.
Braterska różnica poglądów.
Albo przygotowywanie stołu do obiadu.
Talerz. Pac. Łyżka. Pac. Mata. Szur.
Śpieew...
"Antoni is awesome! is awesooooome!".
Talerz. Pac.
"On oszukuuje! He is cheating"....
Łyżka. Plask. Widelec. Buch.
"Is awesome today! Is awesome tommorow! "
Poprawić obrus. Wsunąć krzesło. Taniec estradowy.
"Nieprawda! Nieprawdaaaa!"
"Is awesome forever! Lalalala!"
Talerz.
Łyżka.
Serwetka.
Braterska różnica poglądów.
Albo przygotowywanie stołu do obiadu.
(....)
Słoneczne promienie powoli wsączają w moją podświadomość okruchy ciepła. Eksperymentalne.
Spódniczki w kwiatki fruwają dookoła obudzone z zimowego snu.
Chyba jeszcze zdziwione nagłą swobodą.
Opiekunki zaniepokojone zmianami otoczenia biegają nerwowo próbując dotrzymać kroku małym nogom niespodziewanie lżejszym o brak śniegowców. " Nie zdejmuj kurtki!" wołają. "Wolniej! Uważaj, bo spadniesz!Nieee rozpinaj się! Załóż bluzę!" Zmęczone próbami przywrócenia porządku nie zauważyły, że zamiast biało jest już zielono...
Słoneczne promienie powoli wsączają w moją podświadomość okruchy ciepła. Eksperymentalne.
Spódniczki w kwiatki fruwają dookoła obudzone z zimowego snu.
Chyba jeszcze zdziwione nagłą swobodą.
Opiekunki zaniepokojone zmianami otoczenia biegają nerwowo próbując dotrzymać kroku małym nogom niespodziewanie lżejszym o brak śniegowców. " Nie zdejmuj kurtki!" wołają. "Wolniej! Uważaj, bo spadniesz!Nieee rozpinaj się! Załóż bluzę!" Zmęczone próbami przywrócenia porządku nie zauważyły, że zamiast biało jest już zielono...
Oddycham.
Pachnie.
Pachnie.
(....)
Zakręt. Zakręt.
Chęć zobaczenia co jest za zakrętem ugniata.
Upajam się zapachem.
Czekam.
A dzieci śmieją się perliście.
Chowam się pomiędzy nimi...
Chęć zobaczenia co jest za zakrętem ugniata.
Upajam się zapachem.
Czekam.
A dzieci śmieją się perliście.
Chowam się pomiędzy nimi...
Ależ to miasto na B. upoetyczniło Krainę... A dobra nowina, która ogłoszona... Dociera tu do nas... Te chwile, które są teraz, nigdy więcej nie wrócą. TERAZ jest czas, by cieszyć się dziećmi, mężem, zamieszaniem właśnie takim - nieogarniętym, spóźnionym, w pośpiechu, gwarnym... Za chwilę przecież będzie inaczej... Dziękuję wam za tę misję i Panu Bogu za Internet :)
OdpowiedzUsuńZyta: no właśnie. staram się to TERAZ łapać. I też dziękujemy.
OdpowiedzUsuńMiasto na B., wiosna i sytuacja. I tak się słowa sypią inaczej:)
No dokładnie, niezwykle poetycko się tu zrobiło ;D Podoba mi się :))
OdpowiedzUsuń