czwartek, 8 stycznia 2015

Wszystko się zmienia...

No, to przeprowadzamy się. My wariaci co pędzimy z wiatrem. Wierząc, że to wiatr Ducha Świętego.
Zima i 2000 mil przed nami. Pakujemy się teraz, rozdajemy co możemy, co się da sprzedajemy. Resztę wyrzucamy. I zastanawiam się jak to możliwe przez 4 lata i 7 miesięcy nagromadzić tyle szpargałów. Tyle przydasiów i dzieł. A przecież wydawało mi się, że na bieżąco wyrzucam i pozbywam się. Śmieszne. Bo tak naprawdę mało jest potrzebne. I mało mamy. Ale jednak dużo:).  I za to lubię przeprowadzki, że można się wielu  rzeczy pozbyć i zastanowić nad sobą:):). A poza tym odnaleźć zagubione drobiazgi. Zdjęcie upchnięte gdzieś przypadkiem, zapomniane. Książkę miłą sercu. Lubię takie pakowanie. Tylko dlaczego tak mało czasu?... Czemu wielu rzeczy nie zrobiłam na jesieni, latem? Bo... zawsze coś:) I teraz zostało nam 11 dni. A potem wyruszamy w podróż życia. I nie wiem kiedy następny wpis na blogu będzie, kiedy internet założymy w dużym mieście na B.

7 komentarzy:

  1. O jaaa -to wyzwanie! Trzymam kciuki za powodzenie akcji-pakowanie, za podróż i nowy początek! Oby dobrze wam było.
    Też lubię zaczynać od nowa (może nie tak spektakularnie jak u was, nie mam chyba tyle odwagi) ale tak - nowy rok szkolny, początek pracy, nowy rok, poniedziałek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj, trzymaj:) Nowe jest fajne, lubię przygody. A ta przygoda ze Stwórcą jeszcze lepsza.

      Usuń
  2. No to trzymamy kciuki za szczęśliwą i bezpieczną podróż i wicie nowego gniazda :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Dużo jeszcze organizacyjnych niepewności mamy, ale ruszamy.

      Usuń
  3. Też lubię taki plus z przeprowadzki - porządki, wyrzucanie rzeczy, które wcześniej wydawały się potrzebne i odnajdywanie ulubionych ale zapomnianych rzeczy.

    Powodzenia w pakowaniu i podróżowaniu. No i szybko załóżcie tam internet (ale to raczej życzenie dla nas, czytających Twój blog ;) )

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia w tej "nowej drodze"!

    PS. Właśnie gwoli gromadzenia przedmiotów... przypomina mi się przytoczona przez księdza na kazaniu opowiastka z serii "mistrzów pustyni", jak to do takiego mistrza przychodzi turysta w odwiedziny i się dziwi, że jak to tak mało rzeczy w celi, tylko łóżko i stół.
    Mistrz na to: mało rzeczy, to zupełnie tak jak ty.
    Turysta nie rozumie: no jak to, ja nic nie mam bo jestem tu tylko przejazdem.
    Na co mistrz: no właśnie ja też!

    Czy jakoś tak:)

    OdpowiedzUsuń
  5. To szerokiej i bezpiecznej drogi !!!
    My przeprowadzaliśmy się 5 razy, ostatni raz w te w wakacje, po 5 latach w starym miejscu. Przeprowadzka to wspaniała okazja na wielowymiarowy życiowy remanent :)

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:):)