środa, 5 lutego 2014

Świecą w ciemności...

Thank You Ana for sharing with me this idea!!!!

No, nie wiem co napisać. Zaczynam i zaczynam i nic. Jak krew z nosa... Swoją drogą dziwne to powiedzonko, bo krew z nosa to sika bez przeszkód i strumieniem - zupełnie nie jak słowa do tego posta. A wiem co mówię bo w suchym klimacie, o bardzo dużej amplitudzie temperatur, w jakim żyjemy, Łobuzom ta krew z nosa tryska jak z fontanny:).  I już nawet nie robi wrażenia na czułym, matczynym sercu:).
Uff, jakoś poszło. Krwawo trochę ale cóż takie życie... A tak na marginesie miało być o Aztekach. No, żeby tak nie skłamać to o azteckich wzorach. Niezamierzonych. Ale takie wyszły. Sama nie wiem. Ale mój M. tak mówi. A Jemu trzeba wierzyć:) Chociaż z zmierzenia to krzyże miały być. I są chyba... Azteckie? Indiańskie? Czyżby jakaś indiańska iskierka od mojej córki "Czejenki" (Czejenka bo urodzona w Cheyennne - czyli mieście Czejenów) przeskoczyła do mnie? Nie wiem sama...
Już pewnie wszyscy się domyśliliście o co chodzi. Bo widać. Widać, nie? Nowe twory krainowe. Świecą w ciemnościach. Taką już mają naturę - świecącą... ŚWIECE.
Zwykłe woskowe, najtańsze ale trudne do znalezienia w tym kraju, bo.... bezzapachowe. A tu jakoś na półkach w sklepie zapach zapachem przeganiany. A my zapachu nie trawimy a właściwie kichamy na nie i płaczemy... Szczególnie matka w Krainie. A jeżeli jeszcze ktoś zapali taką pachnącą w pobliżu kwiatów i każe Matce śpiewać (co się zdarza co niedziela gdy się modlimy z dziećmi niedzielnie - znaczy śpiewanie nie zapalanie:)).... brrrr to horror poprostu. Matka gotowa zaniemówić. I kto na dzieci będzie krzyczał? kto ja się pytam? Tak więc mimo, że te powyższe dla gości były, na prezenty, na Gwiazdkę. (tak wiem, że Boże Narodzenie już dawno minęło, w ZESZŁYM roku było ale jakoś mi tak szybko minęło....) to i te bez zapachu. Zwykłe takie. Do czasu...

Bo jak widać Matka poprzyklejała na nie wzorki. Z gliny. Tak, z gliny. Takiej schnącej na powietrzu. Klejem posmarowała od spodu i z wierzchu, i zostawiła na 24 h. No, krócej trochę bo czas gonił, prawda, Wigilia się zbliżała i goście mieli przyjść. Jak podeschło już nieźle to farbki wyjęła, błyszczące takie niektóre, i pomalowała. Zabawa jest przednia przy tym a i pożyteczna, bo gości ucieszyć prezentem rzecz pożyteczna chyba, nie?:)
A teraz  czekają na mnie 32 nowe świece do ozdobienia na Pierwszą Spowiedź w parafii i dawno powinnam zacząć ale tak chodzę dookoła i chodzę, i myślę, bo mi te azteckie wzory nie leżą dla dzieci i nie mogę zacząć.... A pomysły kłębią się pod fryzurą i kłębią i tak dzień za dniem...Może jutro jakiś dobry począteczek się uda? Co? Nadzieję mam.

I tak na koniec trochę ploteczek. Więc przenosimy się. Więc  jeszcze nie teraz. Mamy nadzieję latem, w wakacje ale nie wiemy jeszcze zależy to od kilku rzeczy. 
Jedziemy do .... Bostonu. Na nową misję. Nasz rodzina będzie częścią misji "ad gentes". To znaczy, że kilka rodzin katolickich wraz z księdzem, socjuszem księdza i 2-3 Kobietami stanu wolnego (znaczy panna albo wdowa nie, że się nie rusza:) tworzą parafię od podstaw. W miejscu gdzie Kościół umiera. Najczęściej w dużych zachodnich aglomeracjach. Tworzą tzn. modlą się i ewangelizują nie, że organizują jakąś instytucję. W Europie działa już 56 takich misji i powstają nowe. W USA są 4. I dwie nowe powstaną w Filadelfii. A my do Bostonu. Cieszymy się bardzo i oczywiście mamy mnóstwo pytań organizacyjnych ale to akcja z gatunku tych co to tylko Pan Bóg ogarnia i tyle.

A i oficjalnie dementuję plotkę jakobym stan odmienny miała , że niby przeprowadzkowa tradycja. Nie jestem. Ale nie powiem chcielibyśmy:) Intencjonalnie czekamy na Siódemkę(a)... A tradycja jest faktem. Tylko jeden wyjątek był. Jak się do USA sprowadzaliśmy. Wtedy byłam solo:) A wszystkie inne 3 razy w duecie. ...

19 komentarzy:

  1. Właśnie o ten stan odmienny miałam pytać!
    Tak napisałaś ostatnio tajemniczo, ze zachodzilam w glowe, czy aby na pewno... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja taka tajemnicza jestem kobieta:) Muszę jakoś wizerunek zachować pośród tych wszystkich facetów:):)
      A z tym na pewno to jak wiesz sama nigdy prawie nie wiadomo....

      Usuń
  2. Joasiu dziękuję Wam że pozwalacie się posyłać i za Waszą gotowość. Nam też jakość tak w sercu takie misje leżą. Obiecujemy modlitwę.
    Jeśli macie pragnienie w sercu co to Siódemki- myślę że do wakacji- gdy owa przeprowadzka ma nastąpić spoko się ,, wyrobicie"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia, dziękujemy za modlitwę bardzo potrzebna:)
      A co do Siódemki to pragnienie mamy zawsze zobaczymy co Pan Bóg da:) na Marysię czekaliśmy cztery lata...

      Usuń
  3. Piękne świece :) Mi się tam wzory azteckie podobają :P
    Życzę Wam tej Siódemki. Mój mąż się póki co zarzeka, że szóstka to dla niego max. Zobaczymy, hihi :)
    Powodzenia w przeprowadzce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Ty nie życz nam powodzenia tylko się módl, kochana:):)

      Usuń
    2. Hihi dla mnie to synonim :)

      Usuń
  4. Powodzenia we wszystkich planach :)
    A inwencja twórcza na pewno wkrótce wróci i wymyślisz coś z tymi świecami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, dziękujemy! i nadzieję mam wciąż:)

      Usuń
  5. Piękne świece. I też uważam, że skoro są chęci i miłości - to tylko patrzeć siódemki :) Podziwiam za odwagę i wielkie serce.. mi chyba brak

    OdpowiedzUsuń
  6. Asiu ogarniam modlitwą :) Tradycji stanie się zadość :) w swoim czasie... ps. Dla mnie wzorem jesteście :) Niedoścignionym ... ja boję się mojej teoretycznie 4 cc ... a strach wiadomo - nie od Boga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My żadnym wzorem nie jesteśmy:):) A Pan Bóg rzeczywiście to raczej z pokojem przychodzi:):) Nic się nie bój! Moje doświadczenie jest takie, że to wcale nie tak łatwo o nowe maleństwo.... czasem długo trzeba czekać...

      Usuń
  7. Trzymam kciuki:) Dacie radę ze wszystkim:)
    Mama trójeczki

    OdpowiedzUsuń
  8. Siódemka?! Ależ Ty odważna dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:):)