wtorek, 15 marca 2011

prawie wiosna...

Hurrra! Dzisiaj poczuliśmy wiosnę. Śnieg prawie się stopił (niestety ,nowy w czwartek/piątek się szykuje..) I spędziliśmy trochę czasu na dworze. Podążając, tym razem dokładnie, za instrukcjami sporządziliśmy dwa małe papierowe latawce i próbowaliśmy je wypuszczać. Szło nam tak sobie, ale nalataliśmy się i nabawiliśmy wystarczająco. Choć nie powiem trochę frustrujące jest jeżeli nie można porządnie "pofrunąć" latawca.... :)

 W domu kwitnie budownictwo :) wszelkiej maści..... Tu niektóre przykłady. Najbardziej rozbawiło mnie wołanie z KDzWsz. : "Mamo, Mamo! Chodź zrób zdjęcie!!!! Jasio zbudował Stonehenge!!!" Zmyślny  chłopak! Poza tym powstała wieża wysokości M1, i mnóstwo tuneli kolejkowych, jeden nawet okazał się być DINOZAUREM.
A w pewnym momencie A. poprosił: "Mamo, wiesz bawię się w domek (z kocy zwisających z łóżka piętrowego - jedna z ulubionych zabaw Łobuzów) ale..... czy Ty masz jakieś PIÓRA?"... Rozejrzałam się nerwowo czy mi coś nie wyrosło przypadkiem, zajrzałam do lusterka czy moja fryzura wygląda normalnie. Wszystko było w porządku... O co zatem chodzi? "Antosiu, jakie pióra? Po co Ci pióra?" Zapytałam ja, bardzo niedomyślna Matka Synom z Dzikiego Zachodu. "No, wiesz , Mamo, takie coś potrzebuję na głowę....wiesz, jak Indianie mają... i oni mają tam pióra! Masz jakieś PIÓRA?" Odrzekł A. troszkę zniecierpliwiony  matczyną ignorancją ....." Aaaa, PIÓROPUSZ chcesz?" zdziwiłam się nie wiedzieć czemu. No to, zrobiliśmy taki mały dla młodego Wojownika, na Trzy Pióra...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Twój komentarz:):)