Zrobiliśmy sobie telefon. Żeby nauczyć się telefonować do Taty i Mamy. Po angielsku of course. Klawisze wydrukowałam wcześniej stąd. M2 wróciwszy z braćmi z ministranckiej służby z lizakiem w ustach (rozdają po Mszy! ) szwędał się z kąta w kąt. A. ćwiczył literki. M3 słuchał Potopu. M1 układał skomplikowane puzzle. A Jaś mały jeszcze... No, to -mówię - Maciek mam coś fajnego dla Ciebie! Przynieś piankę z garderoby i dłuugą linijkę a ja pójdę po nożyczki i klej, i nożyk. Zrobisz chłopcom telefon! I zrobił. Zastanawiałam się jak zrobić ekran wielokrotnego użytku.... Może folię spożywczą i naklejki, może.... "Mamo! przykleimy koszulkę! Taką na dokumenty!" Wow. Pomysł świetny. Jak powiedział tak zrobiliśmy. I numery rodziców umieściliśmy. (Oczywiście z początku błędne... he he, zawsze numerki mi się plączą, za dużo ich używamy...)
A potem z resztek pianki, powycinaliśmy trójkąty, kwadraty, prostokąty, trapezy i romby. Oraz jedno kółko. I zaczęliśmy układać. Znaczy się J. i A. Oczywiście J. zaczął od ciuchci. A do niej wagony podoczepiali. Ciężkie, ogromne z żelaza stali :) Zamiast kółek użyliśmy bogatej kolekcji nakrętek. Kolorowych.
A w każdym wagonie jakieś zwierzątka. Jadą na wycieczkę. Do domu, tak powiedział J.
Wycięte kształty wielokrotnego użytku schowaliśmy do trzech różnych torebek z napisami i rysunkami ułatwiającymi segregację. Zgadnijcie jakie to zbiory? :)
Jednym slowem, Jasio chce jechac pociagiem do Polski :) Tylko ile zyc by to zajelo...??? Buziaki
OdpowiedzUsuńPs. Skomentowalam tez notke o ukladzie slonecznym. :)
O, nie jestem pewna. :) Myślę, że dla Jasia dom jest tu...
OdpowiedzUsuńA co do żyć, to nie jest tak źle, chyba wyrobilibyśmy się w jednym chociaż nie wiem ile zajęłoby budowanie podoceanowej kolejki:)
OdpowiedzUsuń